24 mar „Marzanny” w pracy i w domu
Czy Marzanny z Twego otoczenia – firmowe i domowe – zostały utopione? Czy też stoją jakby w muzeum figur woskowych? Jeśli stoją – jak dużo miejsca Ci pozostało?
Przykład Marzanny Firmowej: „naprawa auta w naszej firmie trwa 3 miesiące, ponieważ wciąż działa stara procedura przetargu na naprawę aut. W związku z tym muszę pisać szereg pism (nie maili) i kompletnie nie mam czasu na zajęcie się sprawami, które są priorytetem, biorąc pod uwagę aktualną wizję, innowacje i zmiany w firmie”.
Przykład Marzanny Indywidualnej: „nie mam czasu na nic nowego, ponieważ wciąż nadrabiam zaległości i tak naprawdę z niczym się nie wyrabiam do końca; codziennie od pół roku wyciągam na początek dnia starą listę zaległych zadań”.
UTOPIĆ NAWYK BYCIA SOBĄ
J. Dispenza, autor ”Breaking Habit of Being Yourself” („Zerwać z nawykiem bycia sobą”) twierdzi, że jeśli nie będziemy kreować środowiska w którym żyjemy, zaczniemy obracać się w bezrefleksyjnym schemacie. Neurobiologia zakłada, że zapamiętujemy wzorce zachowań, emocjonalnych reakcji i wzorców myślenia, które stają się z czasem naszą osobowością. Proces ten kształtuje się przez pierwsze 35 lat naszego życia, a 95 % ludzi zapamiętuje i powiela te właśnie wzorce i reakcje, zamiast świadomie je programować. Tak długo jak włączasz te same obwody w ten sam sposób, z neurobiologicznego punktu widzenia Twoje komórki nerwowe powielają ściśle określony wzorzec. Aby wprowadzić zmianę – należy codziennie „topić Marzannę” i aktywnie kreować środowisko w którym się żyje – Dispenza opisuje to jako proces”porzucania nawyku bycia sobą”, konieczny, by osiągnąć sukces.
ALTERNATYWA DO TOPIENIA
F. Zimbardo zakłada, że sposób bycia oraz jakość podejmowanych przez nas decyzji, zależą od tego, z którą skalą czasową identyfikujemy się najbardziej. (W skrócie) wyróżnia trzy skale: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Pytany o receptę, odpowiada, że każda perspektywa czasowa może wnosić coś istotnego. Nie powinno się więc pochopnie pozbywać którejś z nich. Warto natomiast – znaleźć równowagę między myśleniem o: przyszłości, pozytywnej przeszłości i elementach teraźniejszego hedonizmu. Czyli – co najmniej 3 Marzanny bez przytapiania – do zostawienia „przy życiu”, … (a po modyfikacji wprowadzonej w badaniach Zimbardo nad skalami czasowymi, nawet sześć!)
TOPIĆ CZY NIE TOPIĆ?
Najgorsze „nieszczęście” z perspektywy F. Zimbardo – to brak świadomości własnego funkcjonowania oraz brak umiejętności elastycznego przejścia z jednej skali czasowej do drugiej (tzw„niezrównoważona perspektywa czasowa”). Na przykład nadmierna koncentracja na celu – może doprowadzić do pracoholizmu i zaniedbania tu i teraz, a z kolei nadmierne przywiązanie do fatalistycznej teraźniejszości – może skutkować brakiem mobilności w określaniu swoich celów.
Zatem – topić, byle świadomie! Topić to, co świadomie uznasz za bezużyteczne, z czym uznasz, że warto się pożegnać, co przeszkadza Ci w realizowaniu się tu i teraz, co stanowi barierę w realizowaniu świadomie podjętych celów…Inspirując się słowami Eriksona „Jestem tym, co przetrwa ze mnie”, można zatem powiedzieć: „ Będę tym, co wykreuję i sprawię, że przetrwa ze mnie”.
WRACAJĄC DO POCZĄTKOWEGO PYTANIA:
Jaki jest Twój stan na dziś, w magazynie figur woskowych? Czy inwentaryzacja jest zgodna ze świadomością? Czy jest pomocna w realizowaniu celów?
Magda Lesiak
Posted at 15:27h, 24 marcaBardzo naprawdę! ciekawy i inspirujący tekst. Trafił w sam środek tarczy 🙂 Dzięki Ilona 🙂 oddalam się ćwiczyć topping świadomy tzn. kontrollowany…
Grażyna
Posted at 22:33h, 24 marcaW moim magazynie stoi kilka figur, tak jak pisałam jestem ciągle na zakręcie i to, że je widzę z tego punktu w którym jestem to normalne znikną gdy wyjdę na prostą. Popadam w pracoholizm, skupiam się na celu, ale wiem, że ten moment wymaga ode mnie mobilizacji. Topić marzanny, zostawiając w pamięci ślad po zimie która minęła, żeby wiedzieć po co się ją utopiło. Żeby nie biec brzegiem rzeki w nadziei, że uda się ją wyłowić.
Kinga
Posted at 23:02h, 24 marcaZimbardo górą! Takie poszukiwanie równowagi pomiedzy trzema elementami jest jest jest cięzkie, ale i bardzo potrzebne, wręcz konieczne.
Ava
Posted at 00:10h, 25 marcaMoja marzanna to chyba nadmierna koncentracja na celu ale chyba nie mam na razie wyjścia jak człowiek swoja firmę rozkręca? 🙂
Ilona
Posted at 19:29h, 25 marcaAva, to pytanie retoryczne? :):):)
Radek
Posted at 10:22h, 25 marcaZabieram 2 myśli: 1. o nieustannym tworzeniu swojego środowiska, oraz 2. utrzymywaniu równowagi między wczoraj/dziś.jutro. Dzięki za inspirację! 🙂
Piotr Gospodarczyk
Posted at 15:03h, 25 marcaCześć Ilona ;))
bardzo to wszystko ciekawie brzmi 😉 to i ja dołożę moja nutkę 😉
Muzyka jazzowa to muzyka improwizacji, to umiejętność tworzenia a raczej współtworzenia muzyki na żywo. Życie jest również sztuką improwizacji, bo przecież nikt z nas nie wie co go spotka następnego dnia 😉 Aby być dobrym improwizatorem trzeba mieć do znudzenia ograne muzyczne standardy, jednym słowem mieć w małym palcu instrument i muzyczną tradycje. Nie oznacza to jednak, że się ją tylko i wyłącznie powiela. Trzeba ją znać, grać, interpretować ale później przekroczyć, bo Improwizacja to sztuka wolności.
Druga bardzo ważna rzecz w improwizacji to umiejętność współgrania na żywo. Musimy umieć się słuchać i być bardzo wrażliwym na siebie i innych. Z jednej strony jesteśmy silnie zakorzenieni w tradycji, w przeszłości, z drugiej bardzo otwarci na tu i teraz. Taki mały muzyczny paradoks. No i trzecie 😉 jeszcze „musimy” mieć wyczucie, wiedzieć co inny muzyk w danej chwili będzie dla nas grał. Z lekkim wyprzedzeniem, trochę przewidując to, co wydarzy się za dwie nutki. Jak to wszystko jazzmani ogarniają ? Niektórzy z nich mówią, że to Tajemnica, nie taka którą znają i dla siebie trzymają, ale taka której sami do końca nie rozumieją. Tajemnica przez duże T – taką Tajemnicą jest też nasze Życie ;))) aby je ogarnąć, wystarczy być wolnym, przede wszystkim od samego siebie i się na nie otworzyć – może to właśnie ta Tajemnica ;)))
Beata
Posted at 16:22h, 25 marcaW trybie natychmiastowym biorę 2 marzanny pod pachę i szukam akwenu (re Grażyna). Dzięki Ilona za przypomnienie zasady równoważenia ja wczoraj/ ja – tu i teraz /ja jutro a. Radek jak widzę też się zainspirował.
Będę rozwijać kulturę świadomego toppingu (za Magdą).
Dziś fryzjer. Jutro telewizja i wystąpienie. Pojutrze rozmowa z przyjaciółmi (z pracy:))
Przemek Włodarski
Posted at 22:31h, 25 marcaTeraz już wiem dlaczego ludzie z takim trudem się zmieniają, jak już się wzorce ukształtują po 35 roku życia 🙂 to potem żyje się prościej, łatwiej ale czy efektywnie? To blokuje ludzi nie tylko w życiu zawodowym ale też osobistym.
Z tą marzanną jest trochę tak jak kiedyś powiedział jeden z moich szefów – jedyne co jest stałe to zmiany – także topmy marzanny i zmieniajmy siebie i otoczenie
PS Ilona taka wiedza powinna być wtłaczana do głów już na poziomie liceów 🙂
Ilona Anczarska
Posted at 21:23h, 27 marcaNASZE POLSKIE MARZANNY
-> „Biurokracja obniża przychody firm o 200 mld zł” – badanie IBR, 2013r:
http://wgospodarce.pl/informacje/9038-biurokracja-obniza-przychody-firm-o-200-mld-zl?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed:+wGospodarce+(wGospodarce.pl)
-> oraz artykuł: „Biurokracja pochłania 1/8 PKB Polski”:
http://polskiepiekielko.pl/2013/12/biurokracja-pochlania-18-pkb-polski.html
Andrzej
Posted at 22:18h, 31 marcaO ile może samo stwierdzenie Zimbardo o zależności sposobu bycia i jakości podejmowanych decyzji od perspektywy czasowej, z którą się identyfikujemy się najbardziej wydaje mi się zdroworozsądkowe, o tyle sam podział na 3 wymiary czasowe może wydawać się nieco złudny. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość bywa dość rozmaicie kodowana w różnych językach. Swoją drogą można też łatwo zauważyć, że np. pewne tropy literackie, rozmaite perspektywy religijne, a nawet choćby przecież poczciwa tradycja psychoanalityczna wskazują na dość iluzoryczny charakter szerszych możliwości… topienia Marzanny;-) Zastanawiam się, czego tak naprawdę chcielibyśmy się pozbyć i co przez to zyskać?
Z umiarkowanym sceptycyzmem;-))
A.
http://engline.pl/
Ilona
Posted at 17:14h, 05 kwietniaale ale, podejście humanistyczne daje nadzieję na topienie:), także byłam świadkiem wielu cudzych i swoich utopień; ALE w związku z treścią mojego wpisu (tego tuż na Twoim), a także „trudności topingu:)” po 35 roku życia, podzielam Twój sceptycyzm – 😉
Andrzej
Posted at 20:42h, 06 kwietniaNie jestem pewien, czy byłbym gotów podzielać dość wyraźnie dla mnie rysującą się w tych
komentarzach powyżej pozytywistyczną wizję antropologiczną. Naprawialność i poprawialność
swojej osobowości za wszelką cenę ani musi być możliwa, ani musi być
bezwarunkowo warta. Poza tym, jeśli zajrzymy np. do Stevena Pinkera, okaże się, że rośnie w siłę, przynajmniej medialnie, nurt psychologiczny przechylający szalę w swoich badaniach na rzecz nature kosztem nurture. Inaczej mówiąc, geny raczej, a nie wychowanie są w dużej mierze odpowiedzialne za szereg naszych decyzji, zachowań czy postaw. W ten sposób dość radykalnie ograniczają obszar możliwej naszej ingerencji. Czy więc utopienie czegokolwiek z Marzanną na czele wniosłoby jakiekolwiek dobro do naszego życia?
Pozostaję więc zwolennikiem – parafrazując Haška -„umiarkowanego sceptycyzmu w granicach prawa”;-))
A.
http://engline.pl